No więc tak
Po egzaminach z w-f bez sił i chęci do życia u dałem się w rajd po wszystkich wulkanizacjach oraz skupach złomu w Słupsku. Jeżdżę po najróżniejszych zadupiach, chodzę pytam, słońce wali jak cholera, majty przyklejają się do tyłka, czuje jakbym się z każdą chwilą rozpływał niczym pieczony kurczak na ruszcie.. i nic. Nikt nic nie ma i nawet nie słyszał o czymś takim. Zachodzę na kolejny skup i nic, kolejny nic, aż w końcu bum, jeden z pracowników mówi że były takie. Opisuje je dokładniej i słyszę, że ‘tak właśnie takie”. W tym momencie zdębiałem, nie wiedziałem co powiedzieć. Patrząc na jego usta i słysząc te słowa ogarnął mnie dosłowny paraliż przeszywający każdy element mego ciała. Po chwili się ocknąłem i jak się okazało wszystko było już prawie zapakowane na tira który zaraz miał odjeżdżać do Tomaszowa Mazowieckiego. Nie tracąc ani chwili szybko wezwałem policje. Panowie policjanci słysząc to wszystko drapią się tylko po głowie i za cholere nie wiedzą co robić. Właściciel skupu mówi że ze względu na koszty o rozładunku nie ma mowy i podsuwa pomysł aby spisać protokół a w Tomaszowie je odłożą. NO FUCKING WAY
, tyle tylko odczytał z mojego wyrazu twarzy. Mając w gdzieś wszystko do okoła wdrapałem się na naczepe i zacząłem drążyć. Kopie kopie kopie i widze, niebieski okrągły kawał żelastwa. Jeszcze tylko metr w dół i to musi być to pomyślałem. Łącznie przerzuciłem pół naczepy, ale było warto odzyskane wszystkie 4 sztuki, mocno stargane ale są. Po chwili zjawiła się dochodzeniówka, wzięła dane szukanego pana, przesłuchali właściciela skupu. Szukany pan szybko został odszukany i wszyscy razem przez chwilę spotkaliśmy się na komendzie. Patrząc na gówniarza z profilu, dałbym mu może z 15/16 lat. Na komisariacie byłem spokojny ale rozlejże się za smarkiem. Wieczorem wróciłem do domu, odsapnąłem, odświeżyłem się, coś zjadłem(cały dzień przeżyłem na mieszance mussli i snikersie) i mocno się zrelaksowałem.
Debile byli tak tępi że na skup przyjechali razem z oponami, pytając pracowników czy nikt z nich nie chce ich kupić, bo felgi krzywe więc opony im już nie potrzebne. Skradziona szlifierka w niedziele wieczorem trafiła na allegro. Lecz wtedy nie byłem jeszcze w 100% pewny czy należała do mnie. W dniu pierwszego zatrzymania aukcja została szybko zdięta, co wszystko wyjaśnia.
Kolejnego dnia gdzieś przed południem obudził mnie telefon z komendy, że wszystko znalezione, ale rzeczy muszą zatrzymać na dzień lub dwa. Myślałem że ze szczęścia się wywinę na lewą stronę. Po odbiór udam się najprawdopodobniej jutro.
THE HAPPY END
Mowad pisze: i zdarzyl sie cud
Dokładnie, tylko kto inny powinien być cudotwórcą