Numer drugi - powered by SLG
- Kamil
- Kapitan Bomba
- Posty: 2832
- Rejestracja: 08 paź 2007, 20:15
- Model: Scirocco II
- Numer GG: 5363528
- Lokalizacja: Warszawa
Numer drugi - powered by SLG
Witajcie,
dziś jest 13.03.2010, więc pozwolę sobie wykorzystać tę datę do stworzenia wątku, który, mam nadzieję, będzie długi i ciekawy (oby nie musiał się zakończyć tak, jak zostanie zakończony wątek o moim poprzednim samochodzie - http://www.scirocco.pl/phpBB3/viewtopic.php?f=10&t=112 ).
Dlaczego ta data jest dla mnie symboliczna? Ano dlatego, że ni mniej, ni więcej, tylko 5 lat temu zarejestrowałem się na http://www.scirocco.pl. Ostatnio mam jakiś taki refleksyjny nastrój, więc pozwolę sobie wysmarować parę zdań takich przemyśleń podsumowujących ten czas, a potem opiszę pokrótce nowy samochód.
Zaczęło się na początku 2005. roku, kiedy to 18-letni wówczas Kamil odebrał swoje wymarzone prawo jazdy. Czekałem na to z utęsknieniem, śniło mi się to praktycznie po nocach, aż w końcu ziściło się. Wiadomo, że jak się o czymś bardzo marzy, to snuje się jakieś tam plany. Ja od wielu miesięcy przeglądałem allegro i inne portale z ogłoszeniami wzdłuż i wszerz, rozmyślając, jakie auto mógłbym posiąść. Pod uwagę brałem wiele marek i modeli, przeglądałem wszystko, jak leci. Rozważałem zakup golfa mk1 lub mk2, kadetta, escorta, corsy, starej ibizy, no właściwie wszystkiego, co się nawinęło pod myszkę. Pewnego dnia, podczas rutynowego przeglądu allegro trafiłem na samochód, który zauroczył mnie momentalnie. Tak, tak... to było scirocco (notabene egzemplarz, który najpierw był w rękach pana o nicku Olsześ, a potem Rogii'ego, którego zapewne niektórzy pamiętają). Złote, błyszczące, na ładnej feldze... To było to czego szukałem. Jak widzicie, nie mogę poopowiadać, jak to za dzieciaka widziałem scirocco zaparkowane na sąsiedniej ulicy albo że wujek miał kiedyś takie. Do momentu, kiedy trafiłem na ten samochód na allegro, nie wiedziałem, że istnieje taki model. Wszyscy mi odradzali ten wybór, bo to nietypowe, bo części nie będzie, bo pewnie drogie w utrzymaniu, bo sportowy samochód na początek, to zły pomysł, ale ja się uparłem, wiedziałem, ze to to.
No i oczywiście zaczęło się szukanie informacji, co to w ogóle jest i z czym się to je. Jak sami wiecie, poza tym portalem, informacji w sieci jest jak na lekarstwo, więc byłem skazany na to, żeby trafić tu. Zarejestrowałem się, żeby zadać kilka pytań i już zostałem. Spotkałem się z dużą dozą życzliwości i cierpliwości. Użytkownicy wyraźnie zaangażowali się w pomoc w moich poszukiwaniach zdrowego scirocco. Do dziś nie wiem, czy to dlatego, że wtedy wszyscy byli traktowani tak życzliwie, czy mi się jakoś wyjątkowo poszczęściło. Nie analizowałem tego wtedy, dziś to już nie ma specjalnego znaczenia. Efekt był taki, że wsiąkłem w to forum niesamowicie, stało się ono częścią mojego życia, przeglądałem większość wątków, czytałem i zapamiętywałem.
Równocześnie szukałem samochodu dla siebie. Obejrzałem dwa scirocco, niestety, nawet wtedy nie spełniły moich oczekiwań (a porównując mój ówczesny stan wiedzy o motoryzacji do dzisiejszego, i tak mizernego, to wtedy wiedziałem o samochodach wielkie g...). Jak patrze na to z perspektywy czasu, to w sumie dobrze, że nie napaliłem się zanadto i nie kupiłem któregoś z tych samochodów. Jeden to był mega szrot, a drugi szału nie robił. Nie wiadomo, jak potoczyłaby się moja historia z scirocco, gdybym kupił jakiś egzemplarz w średnim stanie... Być może dziś już byłoby to niezbyt miłe wspomnienie w mojej motoryzacyjnej "karierze". Na szczęście udało mi się uniknąć takiej wtopy.
Nie udało się za to uniknąć innej... Mianowicie, po nieudanej próbie wycieczki w celu obejrzenia samochodu, który potem kupił Manek (wykazał się większą ilością cierpliwości), przez przypadek kupiłem golfa.
Nad golfem nie ma się co rozwodzić, ot zwykłe wozidło.
Mimo, że kupiłem golfa, nie zniknąłem z portalu. Wręcz przeciwnie, postanowiłem poznać użytkowników i udałem się na pierwszego spota. Ehh wrażenia z pierwszego spota - bezcenne. Poznałem wtedy dwie warszawskie "miejscówki", spalarnię i wólkę. Kurde, to było coś niesamowitego wtedy, jakbym się znalazł na planie "Szybkich i wściekłych", dziesiątki samochodów, masa ludzi i jeden wyścig za drugim. Szok.
Potem były spoty w Legionowie. Część warszawskiej ekipy pamięta te spoty. Nie wiem, czy ta atmosfera, ten skład i ta radość ze spotkań jest jeszcze do odtworzenia. Oby, bo to było coś niesamowitego, co do dziś wspominam z nostalgią i uśmiechem na twarzy. Dzięki spotom wsiąkałem w to środowisko coraz bardziej. Co ciekawe, po półrocznej bytności na forum, zostałem moderatorem. Sam byłem niemniej zdziwiony niż reszta towarzystwa. Nie zabiegałem nijak o to stanowisko, nawet nie zostałem zapytany o zdanie , któregoś dnia po prostu zobaczyłem swojego nicka w rubryce "moderatorzy". Dziś sami możecie ocenić, czy Aga podjęła dobrą decyzję, ja się nie podejmuje takiej oceny dokonać.
Z golfem nie mogłem dojść do porozumienia, ciągle walczyłem z przykrą przypadłością zbyt dużego spalania. Po kolejnej przegranej bitwie poddałem się. Wystawiłem golfa na sprzedaż, miałem go dość. Usterka oczywiście okazała się banalna, bo znam dalsze losy tego samochodu do 2008 roku mniej więcej. Ale nie ma tego złego. Pozbywszy się golfa, mogłem poszukać w końcu wymarzonego scirocco. Obiecałem sobie, że tym razem tak łatwo się nie poddam. Sytuacja na rynku scirocco była trudna, a ja zdeterminowany, więc zacząłem dzwonić do ludzi, którzy nie pododawali zdjęć do ogłoszeń. Okazało się, że jeden z nich może zdjęcia zrobić i przesłać mailem ( to czemu ich nie dodał do ogłoszenia?). I tak trafiłem na moje scirocco opisane w wątku, do którego link powyżej.
Tu znów z pomocą przyszli ludzie z forum, konkretnie Sid. Zawiózł mnie po samochód, bo nie miałem z kim pojechać. Kupiłem samochód, mimo nikłej nadal wiedzy o tym, co tak naprawdę robię. Na szczęście miałem farta, samochód, pomimo wad, okazał się wyjątkowo wdzięczny. Do niedawna uważałem scirocco za samochód wyjątkowo mało kapryśny i niepsujący się. Dlaczego do niedawna? O tym trochę później.
Samochód miałem 4 lata (właściwie jeszcze go mam, ale już niedługo niestety ). Ten czas był wspaniały, praktycznie wszystko związane z tym samochodem było pierwsze. Pierwszy zlot, pierwsze modyfikacje, pierwsze felgi, pierwsze obniżone zawieszenie (nie licząc jakiejś dziwnej kombinacji w golfie). Wiele się dowiedziałem dzięki temu, co robiłem z samochodem, ale przede wszystkim poznałem wielu wspaniałych ludzi, którym bardzo dużo zawdzięczam. Nie wiem, czy potrafię to okazać, ale jestem naprawdę wdzięczny. To właśnie dzięki scirocco poznałem Noorca i Jomina, DiamondDany'ego, Hołka, Manka, GrzesiaWY, Spirita i wielu innych, których nie sposób wszystkich wymienić. Szczególnie trzech pierwszych panów muszę wyróżnić, bo zawdzięczam im naprawdę bardzo dużo, bez nich mój samochód nie byłby nawet w połowie tak sprawny i wyględny. Dziękuję panowie. Mam nadzieję, że wiecie, że jak będę Wam mógł w czymś pomóc, to możecie na mnie liczyć.
Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy. Myślałem, że scirocco ma u mnie dożywocie i właściwie nie myliłem się. Nikt po mnie nie będzie nim jeździł, szkoda, że nastąpiło to tak szybko. Samochód został zniszczony przez pana, który się zagapił i uderzył mnie w tył. Noorec kiedyś wykrakał w rozmowie o odstawieniu samochodu do garażu i jeżdżeniu w weekendy, że pewnie jeśli odstawię kiedyś samochód do garażu, to pewnie będzie to inny egzemplarz. I słowo ciałem się stało. Na pewno nie będzie to już tamten samochód.
Cóż... tak minęło 5 lat, przez portal przewinęło się naprawdę wielu ludzi, tych, którzy są tu dłużej ode mnie i się nadal udzielają, można policzyć na palcach jednej, no najwyżej dwóch rąk. Wielu przestało tu zaglądać, jeszcze więcej pozbyło się samochodów, ale ciągle pojawiają się nowi użytkownicy. Ciekawe ilu wytrzyma więcej niż parę miesięcy, ciekawe ilu wytrzyma kilka lat... zobaczymy. W ciągu tych 5 lat portal zmienił się kilkukrotnie pod względem technicznym i graficznym, diametralnie zmienił się skład osobowy, doczekaliśmy się nowego scirocco, ale ciągle jest tu coś z tego starego ducha, który mnie tu przyciągnął. Oby to się nie zmieniło. No to chyba tyle refleksji i mojej historii związanej z portalem, jeśli ktoś przebrnął przez moje wypociny, to gratuluję i dziękuję. Teraz czas na minimum konkretów.
Po tym, jak moje scirocco zostało zniszczone, miotałem się przez dłuższą chwilę. Nie wiedziałem, czy remontować samochód, czy może kupić następny. Zaliczyłem też małą wpadkę, kupując śmieszne wozidełko (polo 86c), ale okazało się, ze cena 600 zł była adekwatna do stanu i szybko się go pozbyłem.
Znów obejrzałem jedno scirocco, które miało być w stanie "igła". Okazało się, że to raczej zardzewiały gwóźdź, ale przez telefon był super.
Jednocześnie rozmawiałem z Okoniem, użytkownikiem forum, który wystawił swój samochód na sprzedaż. Mieszka dość daleko, dlatego długo wahałem się, czy podjąć się wycieczki, w obawie przed kolejnym "gwoździem" zamiast igły. Jednak desperacja lekka mnie dopadła i postanowiłem zaryzykować. Tym razem opłaciło się. Okoń opisał samochód bardzo dokładnie, nic mnie nie zaskoczyło negatywnie. Poniżej wątek Okonia, który opisywał swój samochód:
http://www.scirocco.pl/phpBB3/viewtopic.php?f=10&t=565
Ja póki co nie wkleję żadnych nowych zdjęć, bo zwyczajnie nic jeszcze przy tym samochodzie nie zrobiłem, przez tę obrzydliwą, przedłużającą się niemiłosiernie zimę. Klocki powoli się zbierają. Czeka już rozebrany i częściowo wyremontowany KR, w trakcie tworzenia jest smoked front, bo ten szeroki grill z passka mi nie leży, na przełożenie czeka zawieszenie z niebieskiego scirocco. Przełożyć zdążyłem tylko fotele.
Jednak cały czas przekonuję się, że scirocco tez potrafi mieć humory. Ten egzemplarz słabo jeździ na benzynie, a nie daj boże jak wskazówka poziomu paliwa zejdzie na rezerwe... Poza tym miał już jakieś humory z hamulcami, z gazem, podświetlenie zegarów działa w całości też tylko wtedy, kiedy ma humor. Mam nadzieję, że po modyfikacjach wiele tych bolączek odejdzie w niepamięć, a ja w końcu poczuję podobną przyjemność z posiadania i jazdy scirocco, jaką czerpałem z poprzedniego egzemplarza.
3.04.2010
Pierwsze zmiany, lampy przód i tył, brewka, grill, zawieszenie. Poniżej zdjęcia, obszerniejszy opis tutaj.
Do aktualizacji .
dziś jest 13.03.2010, więc pozwolę sobie wykorzystać tę datę do stworzenia wątku, który, mam nadzieję, będzie długi i ciekawy (oby nie musiał się zakończyć tak, jak zostanie zakończony wątek o moim poprzednim samochodzie - http://www.scirocco.pl/phpBB3/viewtopic.php?f=10&t=112 ).
Dlaczego ta data jest dla mnie symboliczna? Ano dlatego, że ni mniej, ni więcej, tylko 5 lat temu zarejestrowałem się na http://www.scirocco.pl. Ostatnio mam jakiś taki refleksyjny nastrój, więc pozwolę sobie wysmarować parę zdań takich przemyśleń podsumowujących ten czas, a potem opiszę pokrótce nowy samochód.
Zaczęło się na początku 2005. roku, kiedy to 18-letni wówczas Kamil odebrał swoje wymarzone prawo jazdy. Czekałem na to z utęsknieniem, śniło mi się to praktycznie po nocach, aż w końcu ziściło się. Wiadomo, że jak się o czymś bardzo marzy, to snuje się jakieś tam plany. Ja od wielu miesięcy przeglądałem allegro i inne portale z ogłoszeniami wzdłuż i wszerz, rozmyślając, jakie auto mógłbym posiąść. Pod uwagę brałem wiele marek i modeli, przeglądałem wszystko, jak leci. Rozważałem zakup golfa mk1 lub mk2, kadetta, escorta, corsy, starej ibizy, no właściwie wszystkiego, co się nawinęło pod myszkę. Pewnego dnia, podczas rutynowego przeglądu allegro trafiłem na samochód, który zauroczył mnie momentalnie. Tak, tak... to było scirocco (notabene egzemplarz, który najpierw był w rękach pana o nicku Olsześ, a potem Rogii'ego, którego zapewne niektórzy pamiętają). Złote, błyszczące, na ładnej feldze... To było to czego szukałem. Jak widzicie, nie mogę poopowiadać, jak to za dzieciaka widziałem scirocco zaparkowane na sąsiedniej ulicy albo że wujek miał kiedyś takie. Do momentu, kiedy trafiłem na ten samochód na allegro, nie wiedziałem, że istnieje taki model. Wszyscy mi odradzali ten wybór, bo to nietypowe, bo części nie będzie, bo pewnie drogie w utrzymaniu, bo sportowy samochód na początek, to zły pomysł, ale ja się uparłem, wiedziałem, ze to to.
No i oczywiście zaczęło się szukanie informacji, co to w ogóle jest i z czym się to je. Jak sami wiecie, poza tym portalem, informacji w sieci jest jak na lekarstwo, więc byłem skazany na to, żeby trafić tu. Zarejestrowałem się, żeby zadać kilka pytań i już zostałem. Spotkałem się z dużą dozą życzliwości i cierpliwości. Użytkownicy wyraźnie zaangażowali się w pomoc w moich poszukiwaniach zdrowego scirocco. Do dziś nie wiem, czy to dlatego, że wtedy wszyscy byli traktowani tak życzliwie, czy mi się jakoś wyjątkowo poszczęściło. Nie analizowałem tego wtedy, dziś to już nie ma specjalnego znaczenia. Efekt był taki, że wsiąkłem w to forum niesamowicie, stało się ono częścią mojego życia, przeglądałem większość wątków, czytałem i zapamiętywałem.
Równocześnie szukałem samochodu dla siebie. Obejrzałem dwa scirocco, niestety, nawet wtedy nie spełniły moich oczekiwań (a porównując mój ówczesny stan wiedzy o motoryzacji do dzisiejszego, i tak mizernego, to wtedy wiedziałem o samochodach wielkie g...). Jak patrze na to z perspektywy czasu, to w sumie dobrze, że nie napaliłem się zanadto i nie kupiłem któregoś z tych samochodów. Jeden to był mega szrot, a drugi szału nie robił. Nie wiadomo, jak potoczyłaby się moja historia z scirocco, gdybym kupił jakiś egzemplarz w średnim stanie... Być może dziś już byłoby to niezbyt miłe wspomnienie w mojej motoryzacyjnej "karierze". Na szczęście udało mi się uniknąć takiej wtopy.
Nie udało się za to uniknąć innej... Mianowicie, po nieudanej próbie wycieczki w celu obejrzenia samochodu, który potem kupił Manek (wykazał się większą ilością cierpliwości), przez przypadek kupiłem golfa.
Nad golfem nie ma się co rozwodzić, ot zwykłe wozidło.
Mimo, że kupiłem golfa, nie zniknąłem z portalu. Wręcz przeciwnie, postanowiłem poznać użytkowników i udałem się na pierwszego spota. Ehh wrażenia z pierwszego spota - bezcenne. Poznałem wtedy dwie warszawskie "miejscówki", spalarnię i wólkę. Kurde, to było coś niesamowitego wtedy, jakbym się znalazł na planie "Szybkich i wściekłych", dziesiątki samochodów, masa ludzi i jeden wyścig za drugim. Szok.
Potem były spoty w Legionowie. Część warszawskiej ekipy pamięta te spoty. Nie wiem, czy ta atmosfera, ten skład i ta radość ze spotkań jest jeszcze do odtworzenia. Oby, bo to było coś niesamowitego, co do dziś wspominam z nostalgią i uśmiechem na twarzy. Dzięki spotom wsiąkałem w to środowisko coraz bardziej. Co ciekawe, po półrocznej bytności na forum, zostałem moderatorem. Sam byłem niemniej zdziwiony niż reszta towarzystwa. Nie zabiegałem nijak o to stanowisko, nawet nie zostałem zapytany o zdanie , któregoś dnia po prostu zobaczyłem swojego nicka w rubryce "moderatorzy". Dziś sami możecie ocenić, czy Aga podjęła dobrą decyzję, ja się nie podejmuje takiej oceny dokonać.
Z golfem nie mogłem dojść do porozumienia, ciągle walczyłem z przykrą przypadłością zbyt dużego spalania. Po kolejnej przegranej bitwie poddałem się. Wystawiłem golfa na sprzedaż, miałem go dość. Usterka oczywiście okazała się banalna, bo znam dalsze losy tego samochodu do 2008 roku mniej więcej. Ale nie ma tego złego. Pozbywszy się golfa, mogłem poszukać w końcu wymarzonego scirocco. Obiecałem sobie, że tym razem tak łatwo się nie poddam. Sytuacja na rynku scirocco była trudna, a ja zdeterminowany, więc zacząłem dzwonić do ludzi, którzy nie pododawali zdjęć do ogłoszeń. Okazało się, że jeden z nich może zdjęcia zrobić i przesłać mailem ( to czemu ich nie dodał do ogłoszenia?). I tak trafiłem na moje scirocco opisane w wątku, do którego link powyżej.
Tu znów z pomocą przyszli ludzie z forum, konkretnie Sid. Zawiózł mnie po samochód, bo nie miałem z kim pojechać. Kupiłem samochód, mimo nikłej nadal wiedzy o tym, co tak naprawdę robię. Na szczęście miałem farta, samochód, pomimo wad, okazał się wyjątkowo wdzięczny. Do niedawna uważałem scirocco za samochód wyjątkowo mało kapryśny i niepsujący się. Dlaczego do niedawna? O tym trochę później.
Samochód miałem 4 lata (właściwie jeszcze go mam, ale już niedługo niestety ). Ten czas był wspaniały, praktycznie wszystko związane z tym samochodem było pierwsze. Pierwszy zlot, pierwsze modyfikacje, pierwsze felgi, pierwsze obniżone zawieszenie (nie licząc jakiejś dziwnej kombinacji w golfie). Wiele się dowiedziałem dzięki temu, co robiłem z samochodem, ale przede wszystkim poznałem wielu wspaniałych ludzi, którym bardzo dużo zawdzięczam. Nie wiem, czy potrafię to okazać, ale jestem naprawdę wdzięczny. To właśnie dzięki scirocco poznałem Noorca i Jomina, DiamondDany'ego, Hołka, Manka, GrzesiaWY, Spirita i wielu innych, których nie sposób wszystkich wymienić. Szczególnie trzech pierwszych panów muszę wyróżnić, bo zawdzięczam im naprawdę bardzo dużo, bez nich mój samochód nie byłby nawet w połowie tak sprawny i wyględny. Dziękuję panowie. Mam nadzieję, że wiecie, że jak będę Wam mógł w czymś pomóc, to możecie na mnie liczyć.
Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy. Myślałem, że scirocco ma u mnie dożywocie i właściwie nie myliłem się. Nikt po mnie nie będzie nim jeździł, szkoda, że nastąpiło to tak szybko. Samochód został zniszczony przez pana, który się zagapił i uderzył mnie w tył. Noorec kiedyś wykrakał w rozmowie o odstawieniu samochodu do garażu i jeżdżeniu w weekendy, że pewnie jeśli odstawię kiedyś samochód do garażu, to pewnie będzie to inny egzemplarz. I słowo ciałem się stało. Na pewno nie będzie to już tamten samochód.
Cóż... tak minęło 5 lat, przez portal przewinęło się naprawdę wielu ludzi, tych, którzy są tu dłużej ode mnie i się nadal udzielają, można policzyć na palcach jednej, no najwyżej dwóch rąk. Wielu przestało tu zaglądać, jeszcze więcej pozbyło się samochodów, ale ciągle pojawiają się nowi użytkownicy. Ciekawe ilu wytrzyma więcej niż parę miesięcy, ciekawe ilu wytrzyma kilka lat... zobaczymy. W ciągu tych 5 lat portal zmienił się kilkukrotnie pod względem technicznym i graficznym, diametralnie zmienił się skład osobowy, doczekaliśmy się nowego scirocco, ale ciągle jest tu coś z tego starego ducha, który mnie tu przyciągnął. Oby to się nie zmieniło. No to chyba tyle refleksji i mojej historii związanej z portalem, jeśli ktoś przebrnął przez moje wypociny, to gratuluję i dziękuję. Teraz czas na minimum konkretów.
Po tym, jak moje scirocco zostało zniszczone, miotałem się przez dłuższą chwilę. Nie wiedziałem, czy remontować samochód, czy może kupić następny. Zaliczyłem też małą wpadkę, kupując śmieszne wozidełko (polo 86c), ale okazało się, ze cena 600 zł była adekwatna do stanu i szybko się go pozbyłem.
Znów obejrzałem jedno scirocco, które miało być w stanie "igła". Okazało się, że to raczej zardzewiały gwóźdź, ale przez telefon był super.
Jednocześnie rozmawiałem z Okoniem, użytkownikiem forum, który wystawił swój samochód na sprzedaż. Mieszka dość daleko, dlatego długo wahałem się, czy podjąć się wycieczki, w obawie przed kolejnym "gwoździem" zamiast igły. Jednak desperacja lekka mnie dopadła i postanowiłem zaryzykować. Tym razem opłaciło się. Okoń opisał samochód bardzo dokładnie, nic mnie nie zaskoczyło negatywnie. Poniżej wątek Okonia, który opisywał swój samochód:
http://www.scirocco.pl/phpBB3/viewtopic.php?f=10&t=565
Ja póki co nie wkleję żadnych nowych zdjęć, bo zwyczajnie nic jeszcze przy tym samochodzie nie zrobiłem, przez tę obrzydliwą, przedłużającą się niemiłosiernie zimę. Klocki powoli się zbierają. Czeka już rozebrany i częściowo wyremontowany KR, w trakcie tworzenia jest smoked front, bo ten szeroki grill z passka mi nie leży, na przełożenie czeka zawieszenie z niebieskiego scirocco. Przełożyć zdążyłem tylko fotele.
Jednak cały czas przekonuję się, że scirocco tez potrafi mieć humory. Ten egzemplarz słabo jeździ na benzynie, a nie daj boże jak wskazówka poziomu paliwa zejdzie na rezerwe... Poza tym miał już jakieś humory z hamulcami, z gazem, podświetlenie zegarów działa w całości też tylko wtedy, kiedy ma humor. Mam nadzieję, że po modyfikacjach wiele tych bolączek odejdzie w niepamięć, a ja w końcu poczuję podobną przyjemność z posiadania i jazdy scirocco, jaką czerpałem z poprzedniego egzemplarza.
3.04.2010
Pierwsze zmiany, lampy przód i tył, brewka, grill, zawieszenie. Poniżej zdjęcia, obszerniejszy opis tutaj.
Do aktualizacji .
Old Volkswagens never die, they just get lower.
- scirorider
- Maniak
- Posty: 1503
- Rejestracja: 19 gru 2007, 13:51
- Model: Scirocco II
Re: Numer drugi
Hej Kamil,
bardzo fajna historyjka Czekam na aktualizacje
Ja odziwo posiadam scirocco od 2004 ale na portal trafilem dopiero na poczatku 2007 nie wiedzieć nawet czemu Ale teraz już się nigdzie nie wybieram
Co prawda kupiłem w tym roku samochód do jazdy na codzień i scira będą tylko weekendowo, ale to może i lepsze rozwiązanie patrzać na historie twojego pierwszego autka
Pozdrowienia i mam nadzieję że na zlocie pojawisz się już zrobionym sciro według twojego gustu
bardzo fajna historyjka Czekam na aktualizacje
Ja odziwo posiadam scirocco od 2004 ale na portal trafilem dopiero na poczatku 2007 nie wiedzieć nawet czemu Ale teraz już się nigdzie nie wybieram
Co prawda kupiłem w tym roku samochód do jazdy na codzień i scira będą tylko weekendowo, ale to może i lepsze rozwiązanie patrzać na historie twojego pierwszego autka
Pozdrowienia i mam nadzieję że na zlocie pojawisz się już zrobionym sciro według twojego gustu
Re: Numer drugi
ależ się wzruszyłem
Moja przygoda z sciro tez nie zaczela sie cukierkowo ale sie nie poddalem
Ale szkoda mi kazdej takiej sztuki bo na prawde dwa trzy lata temu widywalem sciro na ulicy mowie o 2 bo 1 na oczy w zyciu nie widzial ale teraz sytuacja jest krytyczna mimo iz jezdze sporo teraz po Łodzi to nie widzialem zadnego starego sciro od 3-4 miesiecy.
Moze i teraz robi Ci troche psikusów ale wiesz ze sie odwdzieczy z reszta ta nieustanna walka z malymi usterkami to chyba jest to czego kazdy z nas oczekuje
Pozdruuufffffki
Moja przygoda z sciro tez nie zaczela sie cukierkowo ale sie nie poddalem
Ale szkoda mi kazdej takiej sztuki bo na prawde dwa trzy lata temu widywalem sciro na ulicy mowie o 2 bo 1 na oczy w zyciu nie widzial ale teraz sytuacja jest krytyczna mimo iz jezdze sporo teraz po Łodzi to nie widzialem zadnego starego sciro od 3-4 miesiecy.
Moze i teraz robi Ci troche psikusów ale wiesz ze sie odwdzieczy z reszta ta nieustanna walka z malymi usterkami to chyba jest to czego kazdy z nas oczekuje
Pozdruuufffffki
Re: Numer drugi
przeczytałem od dechy do dechy i powiem jedno... WIĘCEJ!
Re: Numer drugi
Szkoda tej granatowej bo mi się bardzo podobała GT2 Wręcz śliczne, Zawsze mi się podobał w zielonym metaliku.I masz racje, to autko ma charakter duszę i cholerne humory czasami.
-
- Zaawansowany
- Posty: 687
- Rejestracja: 08 gru 2007, 17:25
- Model: Scirocco II
- Numer GG: 10243618
- Lokalizacja: matplaneta
Re: Numer drugi
ech... fajnie sie to czyta! Pisałeś kiedys że nowe nie daje już takiej frajdy z jazdy... ja miałem to samo pomimo zamiany z zajeżdzonej 16-tki na idealne GTII. Po trzech miesiącach już nie było powrotu
Scala aż tak mocno dostała ?
Scala aż tak mocno dostała ?
- sniper
- Początkujący
- Posty: 162
- Rejestracja: 19 maja 2009, 14:55
- Model: Scirocco II
- Numer GG: 17537226
- Lokalizacja: Nowy Sącz
- Kontakt:
Re: Numer drugi
Bardzo ciekawie opowiedziana historia, szkoda Scali i pracy w nią włożonej, jedyne co mogę napisać to życzyć ci, żeby nowe sciro okazało się godnym nactępcą poprzedniego
Re: Numer drugi
dla mnie scala zawsze będzie piłeczką ping-pongową ;p
ale lata fruną, echhh...
ale lata fruną, echhh...
- Rurzowy_Rzufff
- Pisarz
- Posty: 1051
- Rejestracja: 03 mar 2009, 18:14
- Model: Scirocco II
- Numer GG: 3295589
- Lokalizacja: tam, gdzie rdza się rodzi.. - Nowa Ruda
- Kontakt:
Re: Numer drugi
dobrze mi się czyta, pewnie dlatego że podobne do moich dyrdymałów
ale jak już jesteśmy przy tym temacie to może weź mnie przykład pokazujący, że wszystko się da, nawet jeśli się nie da i walczy
ale jak już jesteśmy przy tym temacie to może weź mnie przykład pokazujący, że wszystko się da, nawet jeśli się nie da i walczy
Nie próbuj wyginać wzrokiem łyżeczki - bo to niemożliwe..po prostu uświadom sobie prawdę - ta łyżka nie istnieje..a łyżka na to: NIEMOŻLIWE
- artur88
- Zaawansowany
- Posty: 209
- Rejestracja: 25 lut 2010, 22:49
- Model: Scirocco II
- Lokalizacja: Ostrołęka
Re: Numer drugi
Świetnie opowiedziana historia. Po części poznałem chociaż jednego z "wyjadaczy" portalu A myślałem że jesteś stary byk! Okazuje się że tylko rok starszy ode mnie, heh. No i nie jesteś tu przypadkiem. Najbardziej podobał mi się/ brzmiał znajomo kawałek o jej humorach
- Kamil
- Kapitan Bomba
- Posty: 2832
- Rejestracja: 08 paź 2007, 20:15
- Model: Scirocco II
- Numer GG: 5363528
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Numer drugi
Co do pytania o Scalę...
Wszystko można zrobić i naprawić. Ten samochód nawet byłby pewnie prosty w miarę, bo kielich nie jest naruszony, ale oczywiście jest parę "ale". Po pierwsze, prawa podłużnica pogięła się, jakby była z papieru, odkleiła się częściowo od kielicha, wyjechał też przez nią kawałek belki zderzaka (chyba zbyt solidnie przykręcona była ), podłoga w bagażniku się pofałdowała, pas tylny wjechał pod lampy, pogniótł się prawy błotnik, z lewej podłużnicy coś odprysnęło (albo odkryłem nowe pokłady szpachli, albo ten klej, który tam jest pod farbą), wiec tez doznała jakiegoś tam uszczerbku. Poza tym wszystkim, ta buda była troszeczkę zmęczona z przodu (prawa podłużnica przed silnikiem była minimalnie zagięta, pas przedni ktoś wspawał dość niechlujnie, jeden błotnik był poszpachlowany. Doszedłem do wniosku, że żeby zrobić to tak, żebym był zadowolony, trzeba będzie wyłożyć w to wagon pieniędzy, których zwyczajnie nie mam w takiej ilości, a poza tym pomalować go w całości. A z kolei świeżo pomalowanego samochodu w życiu nie zostawiłbym pod blokiem, żeby dostał drzwiami czy coś, bo bym się chyba zapłakał. Do tego doszło przeświadczenie, że tak radykalne ingerencje w budę prędzej czy później wyjdą, coś zacznie rdzewieć, gdzieś będzie pękać. Efekt jest taki, że zdrowy rozsądek i chłodna kalkulacja zdecydowała o uśmierceniu Scali.
Nie ukrywam, że jak sobie uświadomiłem, że odstawiając go do Noorca do garażu jadę nim po raz ostatni, to chciało mi się wyć. Pewnie podobne odczucia będę miał, kiedy przyjdzie go rozebrać.
Finansowo w sumie wyszedłem na tym nie najgorzej, tzn. może nie jakoś strasznie "zarobiony", ale za kilkaset zł różnicy w cenie zakupu zielonego i odszkodowaniu, które otrzymałem, został mi samochód na części, które nie ukrywam, w sporej części się przydadzą (i na podmiankę i na back-up lubię mieć seryjne elementy na tzw. wszelki wypadek, jak coś przerabiam, gdyby mi się odwidziało albo słabo wyszło). No ale to jest doskonały przykład na to, że pieniądze to nie wszystko, ale wszystko bez pieniędzy to ch...
Natomiast jeśli chodzi o poddawanie się, to nie... na razie nie zamierzam. Czasem zastanawiam się, czy nie trzeba było pójść w coś innego, np. audi b2 qp czy coś w ten deseń i znów mieć wszystko pierwsze. No ale uzależnienie okazało się silniejsze. Mam nadzieję, że za jakiś czas, jak już będzie silnik przerzucony, może będą nowe koła, powiem, że było warto.
Wszystko można zrobić i naprawić. Ten samochód nawet byłby pewnie prosty w miarę, bo kielich nie jest naruszony, ale oczywiście jest parę "ale". Po pierwsze, prawa podłużnica pogięła się, jakby była z papieru, odkleiła się częściowo od kielicha, wyjechał też przez nią kawałek belki zderzaka (chyba zbyt solidnie przykręcona była ), podłoga w bagażniku się pofałdowała, pas tylny wjechał pod lampy, pogniótł się prawy błotnik, z lewej podłużnicy coś odprysnęło (albo odkryłem nowe pokłady szpachli, albo ten klej, który tam jest pod farbą), wiec tez doznała jakiegoś tam uszczerbku. Poza tym wszystkim, ta buda była troszeczkę zmęczona z przodu (prawa podłużnica przed silnikiem była minimalnie zagięta, pas przedni ktoś wspawał dość niechlujnie, jeden błotnik był poszpachlowany. Doszedłem do wniosku, że żeby zrobić to tak, żebym był zadowolony, trzeba będzie wyłożyć w to wagon pieniędzy, których zwyczajnie nie mam w takiej ilości, a poza tym pomalować go w całości. A z kolei świeżo pomalowanego samochodu w życiu nie zostawiłbym pod blokiem, żeby dostał drzwiami czy coś, bo bym się chyba zapłakał. Do tego doszło przeświadczenie, że tak radykalne ingerencje w budę prędzej czy później wyjdą, coś zacznie rdzewieć, gdzieś będzie pękać. Efekt jest taki, że zdrowy rozsądek i chłodna kalkulacja zdecydowała o uśmierceniu Scali.
Nie ukrywam, że jak sobie uświadomiłem, że odstawiając go do Noorca do garażu jadę nim po raz ostatni, to chciało mi się wyć. Pewnie podobne odczucia będę miał, kiedy przyjdzie go rozebrać.
Finansowo w sumie wyszedłem na tym nie najgorzej, tzn. może nie jakoś strasznie "zarobiony", ale za kilkaset zł różnicy w cenie zakupu zielonego i odszkodowaniu, które otrzymałem, został mi samochód na części, które nie ukrywam, w sporej części się przydadzą (i na podmiankę i na back-up lubię mieć seryjne elementy na tzw. wszelki wypadek, jak coś przerabiam, gdyby mi się odwidziało albo słabo wyszło). No ale to jest doskonały przykład na to, że pieniądze to nie wszystko, ale wszystko bez pieniędzy to ch...
Natomiast jeśli chodzi o poddawanie się, to nie... na razie nie zamierzam. Czasem zastanawiam się, czy nie trzeba było pójść w coś innego, np. audi b2 qp czy coś w ten deseń i znów mieć wszystko pierwsze. No ale uzależnienie okazało się silniejsze. Mam nadzieję, że za jakiś czas, jak już będzie silnik przerzucony, może będą nowe koła, powiem, że było warto.
Old Volkswagens never die, they just get lower.
- AgaZaKa
- Zaawansowany
- Posty: 646
- Rejestracja: 08 paź 2007, 20:14
- Model: Scirocco II
- Lokalizacja: Warszawa / Surrey, UK
Re: Numer drugi
Ja tez nie wiem Kamil jak to sie stalo, ze zostales moderatorem To na pewno przez swinke morska, jesli pamietasz o co chodzi. A tak na powaznie, to dzieki zapalowi do zmian i poprawek. Dodam, ze to ja sama zaczepilam Kamila na gg, ktoregos dnia i tak zostalo. A poznalismy sie osobiscie przy okazji spotu w Legionowie , chyba w lipcu 2005 jak jeszcze jezdzil Golfem.
I jak kiedys pisalam, to dzieki Kamilowi byly kolejne migracje i upgrade'y portalu. Nie macie pojecia jak mi brzeczal o tym na gg codziennie
Granatowe Sciro bylo bardzo fajne i podobalo mi sie. Mam nadzieje, ze nowe tez dobrze bedzie wygladac i sluzyc.
Aga
I jak kiedys pisalam, to dzieki Kamilowi byly kolejne migracje i upgrade'y portalu. Nie macie pojecia jak mi brzeczal o tym na gg codziennie
Granatowe Sciro bylo bardzo fajne i podobalo mi sie. Mam nadzieje, ze nowe tez dobrze bedzie wygladac i sluzyc.
Aga
- Kamil
- Kapitan Bomba
- Posty: 2832
- Rejestracja: 08 paź 2007, 20:15
- Model: Scirocco II
- Numer GG: 5363528
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Numer drugi
Pamiętam świnkę morską myślałem, że chcesz mnie zrugać za ten tekst.
Cóż... jak się nie potrafi zrobić samemu, to pozostaje brzęczenie tym, co potrafią... W brzęczeniu jestem "miszczem".
Cóż... jak się nie potrafi zrobić samemu, to pozostaje brzęczenie tym, co potrafią... W brzęczeniu jestem "miszczem".
Old Volkswagens never die, they just get lower.
Re: Numer drugi
pamiętam jak Kamil debiutował scalą na spocie pod McDonaldem jak dobrze pamiętam to w lutym 2006 r., był to mój pierwszy spot w gronie stp , szkoda kolejnej fajnej sztuki ale co tu mówić idzie nowe, ja też nabyłem kolejny egzemplarz sroki który ma zastąpić dotychczasowy i wiem że skutkiem tego życie straci dotychczasowa, na samą myśl robi mi się jakoś dziwnie, bo była niby w słabym stanie a przejeżdziłem nią ponad 7 lat i 100000 kilometrów i mnie nie zawiodła
- spirit
- Fanatyk
- Posty: 2764
- Rejestracja: 01 gru 2007, 20:27
- Model: Scirocco II
- Numer GG: 8805675
- Lokalizacja: WOR
Re: Numer drugi
Scala była fajna,szkoda że kończy żywot.Mam nadzieję że zielona znajdzie miejsce w twoim sercu.Mam te same rozterki teraz,poprzednie sciro mimo kiepskiego stanu i wypadkowej przeszłości dawało mi frajdę.Z obecnym mam mieszane uczucia,ale może się to zmieni na lepsze.Powodzenia w modach przy sroce Kamil,zapowiada się kolejne fajne sciro na forum.Aha,dzięki że mnie wspomniałeś(choć nie wiem,czym zasłużyłem).