zawsze piszę dużo, dziś chyba nie mam zbyt dużo do pisania, choć zbierałem się do tego 3 tygodnie...
chciałbym powiedzieć, że to wszystko to żart i photoshop, a teraz w aucie siedzi VR6 za przednimi fotelami...ale niestety...
americana straciła kawałek drążka kierowniczego i zwrotnicę na rzecz nieszczęsnego G...wyciągnąłem wałek rozrządu, wybiłem szyby siekierą i odciąłem tylną klapę. za to drzwi kierowcy otworzyć się nie udało...
po jakimś czasie dostałem telefon:
"zabrali ci auto z podwórka, przyjedź posprzątać"..
pojechałem rowerem [bo i czym..] wjezdzajac pod najwieksza gore gore minal mnie bialy dostawczak, cos mnie tknelo by sie obrocic - na dostawczaku americana..w pierwszej chwili nie poznałem..ale potem jednak pojawił się uśmiech - w końcu to auto się porusza...brakowało mi tego widoku...
W międzyczasie facepalm - zostawiłem na aucie klapę bagażnika....z oryginalnym pneumatycznym centralnym na klapę, którego chyba nikt tu nie ma...cóż, przy demontażu klapy przynajmniej zobaczyłem na jakiej zasadzie to działało..
[przepraszam za logo w rogu ale musiałem to konwertować bo zdjęcia w RAW'ie..]
Za to puste miejsce po tym samochodzie nie cieszy już tak...zastanawiałem się co będę musiał sprzątać, skoro nic tam nie było prócz drewnianych klocków..ale zostało - kawałki szkła z napisem "scirocco team polska", szpachli, śrubek, tyrtytek i silikonu - czyli to, czym to auto było dla większości ludzi...posprzątałem, zabierając na pamiątkę największy fragment szpachli spod słupka B..śmieszyło mnie to sprzątanie. sprzątałem grabkami, łopatą i rękami - każdy znaleziony kawałek silikonu, śrubkę czy szpachlę - o każdym wiedziałem w którym miejscu samochodu znajdował się wcześniej. To było coś za co kochałem ten samochód.. Zostały po nim 2 kluczyki, które czasem, przez pomyłkę zabieram ze sobą. i 1GB samych zdjęć na dysku...
Po tygodniu dostałem zapłatę ze złomu - 40PLN. Kupiłem za to piwo bratu, narzeczonej, sobie...kiełbasę. zatankowaliśmy paliwa za 20zł i pojechaliśmy zrobić ognisko nad zalewem.
Nigdy więcej nie widziałem już americany...najlepszego z moich 5 dotychczasowych aut..kupy złomu, do której i tak tęsknię..obecnie gdy wsiadam do auta i coś nie działa, myślę "w americanie to by się nie zdarzyło", choć wiem, że to nie prawda..ale gdy coś się tam psuło - nie ruszało mnie to. wiedziałem, że gdy to naprawię - nie zepsuje się już nigdy więcej. Żałuję, że nie mam tego auta wciąż, że nie naprawiłem tego silnika...ale wiem, że nie było wyboru - gdybym to zrobił, brnąłbym dalej, do momentu aż naprawiłbym wszystko i załamałbym się - bo blacharkę w takim stanie naprawiają tylko w programach typu "overhaulin'" [poturbowani to się na discovery nazywało, gdzie naprawiali ludziom zeżarte muscle cary..].
Cóż tu więcej dodać.. Wjeżdżając na podwórko [nie mieszkam tam już], zawsze parkuję w tym miejscu,gdzie stało scirocco. Mówię zawsze, że to miejsce dla jedynego słusznego samochodu i nie powinienem tam parkować, ale jednak zawsze tam staję. Bo lubię patrzeć jak odpalam auto, światła odbijają się na murzę i powoli wycofuję - tylko tak wspomnienia wracają. Nie docierało do mnie patrząc na to auto, że nie odpali - bo widziałem w nim to co z siebie w niego włożyłem. i dalej do mnie to nie dociera. Zawsze wjeżdżając na podwórko wierzę, że americana nadal tam stoi. - że po prostu wsiądę w obdartym fotelu, złapię kierownicę sparco i po prostu odjadę, patrząc w lusterko czy nie leje się za mną paliwo...
Chcę tu podziękować wszystkim, którzy, choćby tylko słowami, pomogli w projekcie. Bez was to nie było by to samo. I może jestem rówieśnikiem wieśniaków tuningujących calibry świecącymi wentylkami, ale wiem, że to nie osiągi i spoilery są ważne w prawdziwym samochodzie, lecz dusza.
the KONIEC
Z racji, że ten wątek zawsze był trochę inny, proszę o NIE ZAMYKANIE GO. Może wy coś jeszcze napiszecie, może jeszcze kiedyś czegoś się dowiem, może znajdę zapomniane zdjęcie, może odezwie się tu kiedyś któryś z poprzednich właścicieli tego auta, może ogolę się jutro maszynką, która na ostrzu będzie miała fragmenty szpachli w kolorze czerwonym. A może po prostu lubię się okłamywać, że da się do tego wrócić..
The Doors - The End
Americana by Rurzowy Rzufff
- Rurzowy_Rzufff
- Pisarz
- Posty: 1051
- Rejestracja: 03 mar 2009, 18:14
- Model: Scirocco II
- Numer GG: 3295589
- Lokalizacja: tam, gdzie rdza się rodzi.. - Nowa Ruda
- Kontakt:
Americana by Rurzowy Rzufff
Nie próbuj wyginać wzrokiem łyżeczki - bo to niemożliwe..po prostu uświadom sobie prawdę - ta łyżka nie istnieje..a łyżka na to: NIEMOŻLIWE
Re: Americana by Rurzowy Rzufff
Kurcze,aż się popłakałam jak to przeczytałam...
Jest:
Scirocco mk1 1978
Ford Ka 1999 (dupowozik )
Były:
Oldsmobile F85 Cutlass 1978 V8
Marcedes w111 22OS 1961
Opel Manta A 1975
Ford Granada 1978
Chevrolet Camaro 1988 v8 5.OL
Pontiac Fiero 1988 v6
Scirocco mk1 1978
Ford Ka 1999 (dupowozik )
Były:
Oldsmobile F85 Cutlass 1978 V8
Marcedes w111 22OS 1961
Opel Manta A 1975
Ford Granada 1978
Chevrolet Camaro 1988 v8 5.OL
Pontiac Fiero 1988 v6
- szczepek3er
- Początkujący
- Posty: 112
- Rejestracja: 02 mar 2010, 17:08
- Model: Scirocco II
- Lokalizacja: WSZ
Re: Americana by Rurzowy Rzufff
przeeeeciekawa historia:)....teraz to już nie możesz sprzedac Narvwanego bo zostaniesz bez scirro.... pzdr.
Re: Americana by Rurzowy Rzufff
Ja tylko dodam, że nie ma co się łamać... w końcu americana wciąż jeździ po naszych drogach - tyle że w różnych autach
Zwrotnica sprawuje się bez zarzutu.
Pozdrawiam
Zwrotnica sprawuje się bez zarzutu.
Pozdrawiam
- Rurzowy_Rzufff
- Pisarz
- Posty: 1051
- Rejestracja: 03 mar 2009, 18:14
- Model: Scirocco II
- Numer GG: 3295589
- Lokalizacja: tam, gdzie rdza się rodzi.. - Nowa Ruda
- Kontakt:
Re: Americana by Rurzowy Rzufff
U mnie też . Kiedy będziesz? bo chętnie porobiłbym z Toba interesy..Nashi pisze:Zwrotnica sprawuje się bez zarzutu.
Nie próbuj wyginać wzrokiem łyżeczki - bo to niemożliwe..po prostu uświadom sobie prawdę - ta łyżka nie istnieje..a łyżka na to: NIEMOŻLIWE
Re: Americana by Rurzowy Rzufff
mam nadzieję że w przyszły weekend