Numer drugi - powered by SLG
: 13 mar 2010, 12:29
Witajcie,
dziś jest 13.03.2010, więc pozwolę sobie wykorzystać tę datę do stworzenia wątku, który, mam nadzieję, będzie długi i ciekawy (oby nie musiał się zakończyć tak, jak zostanie zakończony wątek o moim poprzednim samochodzie - http://www.scirocco.pl/phpBB3/viewtopic.php?f=10&t=112 ).
Dlaczego ta data jest dla mnie symboliczna? Ano dlatego, że ni mniej, ni więcej, tylko 5 lat temu zarejestrowałem się na http://www.scirocco.pl. Ostatnio mam jakiś taki refleksyjny nastrój, więc pozwolę sobie wysmarować parę zdań takich przemyśleń podsumowujących ten czas, a potem opiszę pokrótce nowy samochód.
Zaczęło się na początku 2005. roku, kiedy to 18-letni wówczas Kamil odebrał swoje wymarzone prawo jazdy. Czekałem na to z utęsknieniem, śniło mi się to praktycznie po nocach, aż w końcu ziściło się. Wiadomo, że jak się o czymś bardzo marzy, to snuje się jakieś tam plany. Ja od wielu miesięcy przeglądałem allegro i inne portale z ogłoszeniami wzdłuż i wszerz, rozmyślając, jakie auto mógłbym posiąść. Pod uwagę brałem wiele marek i modeli, przeglądałem wszystko, jak leci. Rozważałem zakup golfa mk1 lub mk2, kadetta, escorta, corsy, starej ibizy, no właściwie wszystkiego, co się nawinęło pod myszkę. Pewnego dnia, podczas rutynowego przeglądu allegro trafiłem na samochód, który zauroczył mnie momentalnie. Tak, tak... to było scirocco (notabene egzemplarz, który najpierw był w rękach pana o nicku Olsześ, a potem Rogii'ego, którego zapewne niektórzy pamiętają). Złote, błyszczące, na ładnej feldze... To było to czego szukałem. Jak widzicie, nie mogę poopowiadać, jak to za dzieciaka widziałem scirocco zaparkowane na sąsiedniej ulicy albo że wujek miał kiedyś takie. Do momentu, kiedy trafiłem na ten samochód na allegro, nie wiedziałem, że istnieje taki model. Wszyscy mi odradzali ten wybór, bo to nietypowe, bo części nie będzie, bo pewnie drogie w utrzymaniu, bo sportowy samochód na początek, to zły pomysł, ale ja się uparłem, wiedziałem, ze to to.
No i oczywiście zaczęło się szukanie informacji, co to w ogóle jest i z czym się to je. Jak sami wiecie, poza tym portalem, informacji w sieci jest jak na lekarstwo, więc byłem skazany na to, żeby trafić tu. Zarejestrowałem się, żeby zadać kilka pytań i już zostałem. Spotkałem się z dużą dozą życzliwości i cierpliwości. Użytkownicy wyraźnie zaangażowali się w pomoc w moich poszukiwaniach zdrowego scirocco. Do dziś nie wiem, czy to dlatego, że wtedy wszyscy byli traktowani tak życzliwie, czy mi się jakoś wyjątkowo poszczęściło. Nie analizowałem tego wtedy, dziś to już nie ma specjalnego znaczenia. Efekt był taki, że wsiąkłem w to forum niesamowicie, stało się ono częścią mojego życia, przeglądałem większość wątków, czytałem i zapamiętywałem.
Równocześnie szukałem samochodu dla siebie. Obejrzałem dwa scirocco, niestety, nawet wtedy nie spełniły moich oczekiwań (a porównując mój ówczesny stan wiedzy o motoryzacji do dzisiejszego, i tak mizernego, to wtedy wiedziałem o samochodach wielkie g...). Jak patrze na to z perspektywy czasu, to w sumie dobrze, że nie napaliłem się zanadto i nie kupiłem któregoś z tych samochodów. Jeden to był mega szrot, a drugi szału nie robił. Nie wiadomo, jak potoczyłaby się moja historia z scirocco, gdybym kupił jakiś egzemplarz w średnim stanie... Być może dziś już byłoby to niezbyt miłe wspomnienie w mojej motoryzacyjnej "karierze". Na szczęście udało mi się uniknąć takiej wtopy.
Nie udało się za to uniknąć innej... Mianowicie, po nieudanej próbie wycieczki w celu obejrzenia samochodu, który potem kupił Manek (wykazał się większą ilością cierpliwości), przez przypadek kupiłem golfa.
Nad golfem nie ma się co rozwodzić, ot zwykłe wozidło.
Mimo, że kupiłem golfa, nie zniknąłem z portalu. Wręcz przeciwnie, postanowiłem poznać użytkowników i udałem się na pierwszego spota. Ehh wrażenia z pierwszego spota - bezcenne. Poznałem wtedy dwie warszawskie "miejscówki", spalarnię i wólkę. Kurde, to było coś niesamowitego wtedy, jakbym się znalazł na planie "Szybkich i wściekłych", dziesiątki samochodów, masa ludzi i jeden wyścig za drugim. Szok.
Potem były spoty w Legionowie. Część warszawskiej ekipy pamięta te spoty. Nie wiem, czy ta atmosfera, ten skład i ta radość ze spotkań jest jeszcze do odtworzenia. Oby, bo to było coś niesamowitego, co do dziś wspominam z nostalgią i uśmiechem na twarzy. Dzięki spotom wsiąkałem w to środowisko coraz bardziej. Co ciekawe, po półrocznej bytności na forum, zostałem moderatorem. Sam byłem niemniej zdziwiony niż reszta towarzystwa. Nie zabiegałem nijak o to stanowisko, nawet nie zostałem zapytany o zdanie , któregoś dnia po prostu zobaczyłem swojego nicka w rubryce "moderatorzy". Dziś sami możecie ocenić, czy Aga podjęła dobrą decyzję, ja się nie podejmuje takiej oceny dokonać.
Z golfem nie mogłem dojść do porozumienia, ciągle walczyłem z przykrą przypadłością zbyt dużego spalania. Po kolejnej przegranej bitwie poddałem się. Wystawiłem golfa na sprzedaż, miałem go dość. Usterka oczywiście okazała się banalna, bo znam dalsze losy tego samochodu do 2008 roku mniej więcej. Ale nie ma tego złego. Pozbywszy się golfa, mogłem poszukać w końcu wymarzonego scirocco. Obiecałem sobie, że tym razem tak łatwo się nie poddam. Sytuacja na rynku scirocco była trudna, a ja zdeterminowany, więc zacząłem dzwonić do ludzi, którzy nie pododawali zdjęć do ogłoszeń. Okazało się, że jeden z nich może zdjęcia zrobić i przesłać mailem ( to czemu ich nie dodał do ogłoszenia?). I tak trafiłem na moje scirocco opisane w wątku, do którego link powyżej.
Tu znów z pomocą przyszli ludzie z forum, konkretnie Sid. Zawiózł mnie po samochód, bo nie miałem z kim pojechać. Kupiłem samochód, mimo nikłej nadal wiedzy o tym, co tak naprawdę robię. Na szczęście miałem farta, samochód, pomimo wad, okazał się wyjątkowo wdzięczny. Do niedawna uważałem scirocco za samochód wyjątkowo mało kapryśny i niepsujący się. Dlaczego do niedawna? O tym trochę później.
Samochód miałem 4 lata (właściwie jeszcze go mam, ale już niedługo niestety ). Ten czas był wspaniały, praktycznie wszystko związane z tym samochodem było pierwsze. Pierwszy zlot, pierwsze modyfikacje, pierwsze felgi, pierwsze obniżone zawieszenie (nie licząc jakiejś dziwnej kombinacji w golfie). Wiele się dowiedziałem dzięki temu, co robiłem z samochodem, ale przede wszystkim poznałem wielu wspaniałych ludzi, którym bardzo dużo zawdzięczam. Nie wiem, czy potrafię to okazać, ale jestem naprawdę wdzięczny. To właśnie dzięki scirocco poznałem Noorca i Jomina, DiamondDany'ego, Hołka, Manka, GrzesiaWY, Spirita i wielu innych, których nie sposób wszystkich wymienić. Szczególnie trzech pierwszych panów muszę wyróżnić, bo zawdzięczam im naprawdę bardzo dużo, bez nich mój samochód nie byłby nawet w połowie tak sprawny i wyględny. Dziękuję panowie. Mam nadzieję, że wiecie, że jak będę Wam mógł w czymś pomóc, to możecie na mnie liczyć.
Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy. Myślałem, że scirocco ma u mnie dożywocie i właściwie nie myliłem się. Nikt po mnie nie będzie nim jeździł, szkoda, że nastąpiło to tak szybko. Samochód został zniszczony przez pana, który się zagapił i uderzył mnie w tył. Noorec kiedyś wykrakał w rozmowie o odstawieniu samochodu do garażu i jeżdżeniu w weekendy, że pewnie jeśli odstawię kiedyś samochód do garażu, to pewnie będzie to inny egzemplarz. I słowo ciałem się stało. Na pewno nie będzie to już tamten samochód.
Cóż... tak minęło 5 lat, przez portal przewinęło się naprawdę wielu ludzi, tych, którzy są tu dłużej ode mnie i się nadal udzielają, można policzyć na palcach jednej, no najwyżej dwóch rąk. Wielu przestało tu zaglądać, jeszcze więcej pozbyło się samochodów, ale ciągle pojawiają się nowi użytkownicy. Ciekawe ilu wytrzyma więcej niż parę miesięcy, ciekawe ilu wytrzyma kilka lat... zobaczymy. W ciągu tych 5 lat portal zmienił się kilkukrotnie pod względem technicznym i graficznym, diametralnie zmienił się skład osobowy, doczekaliśmy się nowego scirocco, ale ciągle jest tu coś z tego starego ducha, który mnie tu przyciągnął. Oby to się nie zmieniło. No to chyba tyle refleksji i mojej historii związanej z portalem, jeśli ktoś przebrnął przez moje wypociny, to gratuluję i dziękuję. Teraz czas na minimum konkretów.
Po tym, jak moje scirocco zostało zniszczone, miotałem się przez dłuższą chwilę. Nie wiedziałem, czy remontować samochód, czy może kupić następny. Zaliczyłem też małą wpadkę, kupując śmieszne wozidełko (polo 86c), ale okazało się, ze cena 600 zł była adekwatna do stanu i szybko się go pozbyłem.
Znów obejrzałem jedno scirocco, które miało być w stanie "igła". Okazało się, że to raczej zardzewiały gwóźdź, ale przez telefon był super.
Jednocześnie rozmawiałem z Okoniem, użytkownikiem forum, który wystawił swój samochód na sprzedaż. Mieszka dość daleko, dlatego długo wahałem się, czy podjąć się wycieczki, w obawie przed kolejnym "gwoździem" zamiast igły. Jednak desperacja lekka mnie dopadła i postanowiłem zaryzykować. Tym razem opłaciło się. Okoń opisał samochód bardzo dokładnie, nic mnie nie zaskoczyło negatywnie. Poniżej wątek Okonia, który opisywał swój samochód:
http://www.scirocco.pl/phpBB3/viewtopic.php?f=10&t=565
Ja póki co nie wkleję żadnych nowych zdjęć, bo zwyczajnie nic jeszcze przy tym samochodzie nie zrobiłem, przez tę obrzydliwą, przedłużającą się niemiłosiernie zimę. Klocki powoli się zbierają. Czeka już rozebrany i częściowo wyremontowany KR, w trakcie tworzenia jest smoked front, bo ten szeroki grill z passka mi nie leży, na przełożenie czeka zawieszenie z niebieskiego scirocco. Przełożyć zdążyłem tylko fotele.
Jednak cały czas przekonuję się, że scirocco tez potrafi mieć humory. Ten egzemplarz słabo jeździ na benzynie, a nie daj boże jak wskazówka poziomu paliwa zejdzie na rezerwe... Poza tym miał już jakieś humory z hamulcami, z gazem, podświetlenie zegarów działa w całości też tylko wtedy, kiedy ma humor. Mam nadzieję, że po modyfikacjach wiele tych bolączek odejdzie w niepamięć, a ja w końcu poczuję podobną przyjemność z posiadania i jazdy scirocco, jaką czerpałem z poprzedniego egzemplarza.
3.04.2010
Pierwsze zmiany, lampy przód i tył, brewka, grill, zawieszenie. Poniżej zdjęcia, obszerniejszy opis tutaj.
Do aktualizacji .
dziś jest 13.03.2010, więc pozwolę sobie wykorzystać tę datę do stworzenia wątku, który, mam nadzieję, będzie długi i ciekawy (oby nie musiał się zakończyć tak, jak zostanie zakończony wątek o moim poprzednim samochodzie - http://www.scirocco.pl/phpBB3/viewtopic.php?f=10&t=112 ).
Dlaczego ta data jest dla mnie symboliczna? Ano dlatego, że ni mniej, ni więcej, tylko 5 lat temu zarejestrowałem się na http://www.scirocco.pl. Ostatnio mam jakiś taki refleksyjny nastrój, więc pozwolę sobie wysmarować parę zdań takich przemyśleń podsumowujących ten czas, a potem opiszę pokrótce nowy samochód.
Zaczęło się na początku 2005. roku, kiedy to 18-letni wówczas Kamil odebrał swoje wymarzone prawo jazdy. Czekałem na to z utęsknieniem, śniło mi się to praktycznie po nocach, aż w końcu ziściło się. Wiadomo, że jak się o czymś bardzo marzy, to snuje się jakieś tam plany. Ja od wielu miesięcy przeglądałem allegro i inne portale z ogłoszeniami wzdłuż i wszerz, rozmyślając, jakie auto mógłbym posiąść. Pod uwagę brałem wiele marek i modeli, przeglądałem wszystko, jak leci. Rozważałem zakup golfa mk1 lub mk2, kadetta, escorta, corsy, starej ibizy, no właściwie wszystkiego, co się nawinęło pod myszkę. Pewnego dnia, podczas rutynowego przeglądu allegro trafiłem na samochód, który zauroczył mnie momentalnie. Tak, tak... to było scirocco (notabene egzemplarz, który najpierw był w rękach pana o nicku Olsześ, a potem Rogii'ego, którego zapewne niektórzy pamiętają). Złote, błyszczące, na ładnej feldze... To było to czego szukałem. Jak widzicie, nie mogę poopowiadać, jak to za dzieciaka widziałem scirocco zaparkowane na sąsiedniej ulicy albo że wujek miał kiedyś takie. Do momentu, kiedy trafiłem na ten samochód na allegro, nie wiedziałem, że istnieje taki model. Wszyscy mi odradzali ten wybór, bo to nietypowe, bo części nie będzie, bo pewnie drogie w utrzymaniu, bo sportowy samochód na początek, to zły pomysł, ale ja się uparłem, wiedziałem, ze to to.
No i oczywiście zaczęło się szukanie informacji, co to w ogóle jest i z czym się to je. Jak sami wiecie, poza tym portalem, informacji w sieci jest jak na lekarstwo, więc byłem skazany na to, żeby trafić tu. Zarejestrowałem się, żeby zadać kilka pytań i już zostałem. Spotkałem się z dużą dozą życzliwości i cierpliwości. Użytkownicy wyraźnie zaangażowali się w pomoc w moich poszukiwaniach zdrowego scirocco. Do dziś nie wiem, czy to dlatego, że wtedy wszyscy byli traktowani tak życzliwie, czy mi się jakoś wyjątkowo poszczęściło. Nie analizowałem tego wtedy, dziś to już nie ma specjalnego znaczenia. Efekt był taki, że wsiąkłem w to forum niesamowicie, stało się ono częścią mojego życia, przeglądałem większość wątków, czytałem i zapamiętywałem.
Równocześnie szukałem samochodu dla siebie. Obejrzałem dwa scirocco, niestety, nawet wtedy nie spełniły moich oczekiwań (a porównując mój ówczesny stan wiedzy o motoryzacji do dzisiejszego, i tak mizernego, to wtedy wiedziałem o samochodach wielkie g...). Jak patrze na to z perspektywy czasu, to w sumie dobrze, że nie napaliłem się zanadto i nie kupiłem któregoś z tych samochodów. Jeden to był mega szrot, a drugi szału nie robił. Nie wiadomo, jak potoczyłaby się moja historia z scirocco, gdybym kupił jakiś egzemplarz w średnim stanie... Być może dziś już byłoby to niezbyt miłe wspomnienie w mojej motoryzacyjnej "karierze". Na szczęście udało mi się uniknąć takiej wtopy.
Nie udało się za to uniknąć innej... Mianowicie, po nieudanej próbie wycieczki w celu obejrzenia samochodu, który potem kupił Manek (wykazał się większą ilością cierpliwości), przez przypadek kupiłem golfa.
Nad golfem nie ma się co rozwodzić, ot zwykłe wozidło.
Mimo, że kupiłem golfa, nie zniknąłem z portalu. Wręcz przeciwnie, postanowiłem poznać użytkowników i udałem się na pierwszego spota. Ehh wrażenia z pierwszego spota - bezcenne. Poznałem wtedy dwie warszawskie "miejscówki", spalarnię i wólkę. Kurde, to było coś niesamowitego wtedy, jakbym się znalazł na planie "Szybkich i wściekłych", dziesiątki samochodów, masa ludzi i jeden wyścig za drugim. Szok.
Potem były spoty w Legionowie. Część warszawskiej ekipy pamięta te spoty. Nie wiem, czy ta atmosfera, ten skład i ta radość ze spotkań jest jeszcze do odtworzenia. Oby, bo to było coś niesamowitego, co do dziś wspominam z nostalgią i uśmiechem na twarzy. Dzięki spotom wsiąkałem w to środowisko coraz bardziej. Co ciekawe, po półrocznej bytności na forum, zostałem moderatorem. Sam byłem niemniej zdziwiony niż reszta towarzystwa. Nie zabiegałem nijak o to stanowisko, nawet nie zostałem zapytany o zdanie , któregoś dnia po prostu zobaczyłem swojego nicka w rubryce "moderatorzy". Dziś sami możecie ocenić, czy Aga podjęła dobrą decyzję, ja się nie podejmuje takiej oceny dokonać.
Z golfem nie mogłem dojść do porozumienia, ciągle walczyłem z przykrą przypadłością zbyt dużego spalania. Po kolejnej przegranej bitwie poddałem się. Wystawiłem golfa na sprzedaż, miałem go dość. Usterka oczywiście okazała się banalna, bo znam dalsze losy tego samochodu do 2008 roku mniej więcej. Ale nie ma tego złego. Pozbywszy się golfa, mogłem poszukać w końcu wymarzonego scirocco. Obiecałem sobie, że tym razem tak łatwo się nie poddam. Sytuacja na rynku scirocco była trudna, a ja zdeterminowany, więc zacząłem dzwonić do ludzi, którzy nie pododawali zdjęć do ogłoszeń. Okazało się, że jeden z nich może zdjęcia zrobić i przesłać mailem ( to czemu ich nie dodał do ogłoszenia?). I tak trafiłem na moje scirocco opisane w wątku, do którego link powyżej.
Tu znów z pomocą przyszli ludzie z forum, konkretnie Sid. Zawiózł mnie po samochód, bo nie miałem z kim pojechać. Kupiłem samochód, mimo nikłej nadal wiedzy o tym, co tak naprawdę robię. Na szczęście miałem farta, samochód, pomimo wad, okazał się wyjątkowo wdzięczny. Do niedawna uważałem scirocco za samochód wyjątkowo mało kapryśny i niepsujący się. Dlaczego do niedawna? O tym trochę później.
Samochód miałem 4 lata (właściwie jeszcze go mam, ale już niedługo niestety ). Ten czas był wspaniały, praktycznie wszystko związane z tym samochodem było pierwsze. Pierwszy zlot, pierwsze modyfikacje, pierwsze felgi, pierwsze obniżone zawieszenie (nie licząc jakiejś dziwnej kombinacji w golfie). Wiele się dowiedziałem dzięki temu, co robiłem z samochodem, ale przede wszystkim poznałem wielu wspaniałych ludzi, którym bardzo dużo zawdzięczam. Nie wiem, czy potrafię to okazać, ale jestem naprawdę wdzięczny. To właśnie dzięki scirocco poznałem Noorca i Jomina, DiamondDany'ego, Hołka, Manka, GrzesiaWY, Spirita i wielu innych, których nie sposób wszystkich wymienić. Szczególnie trzech pierwszych panów muszę wyróżnić, bo zawdzięczam im naprawdę bardzo dużo, bez nich mój samochód nie byłby nawet w połowie tak sprawny i wyględny. Dziękuję panowie. Mam nadzieję, że wiecie, że jak będę Wam mógł w czymś pomóc, to możecie na mnie liczyć.
Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy. Myślałem, że scirocco ma u mnie dożywocie i właściwie nie myliłem się. Nikt po mnie nie będzie nim jeździł, szkoda, że nastąpiło to tak szybko. Samochód został zniszczony przez pana, który się zagapił i uderzył mnie w tył. Noorec kiedyś wykrakał w rozmowie o odstawieniu samochodu do garażu i jeżdżeniu w weekendy, że pewnie jeśli odstawię kiedyś samochód do garażu, to pewnie będzie to inny egzemplarz. I słowo ciałem się stało. Na pewno nie będzie to już tamten samochód.
Cóż... tak minęło 5 lat, przez portal przewinęło się naprawdę wielu ludzi, tych, którzy są tu dłużej ode mnie i się nadal udzielają, można policzyć na palcach jednej, no najwyżej dwóch rąk. Wielu przestało tu zaglądać, jeszcze więcej pozbyło się samochodów, ale ciągle pojawiają się nowi użytkownicy. Ciekawe ilu wytrzyma więcej niż parę miesięcy, ciekawe ilu wytrzyma kilka lat... zobaczymy. W ciągu tych 5 lat portal zmienił się kilkukrotnie pod względem technicznym i graficznym, diametralnie zmienił się skład osobowy, doczekaliśmy się nowego scirocco, ale ciągle jest tu coś z tego starego ducha, który mnie tu przyciągnął. Oby to się nie zmieniło. No to chyba tyle refleksji i mojej historii związanej z portalem, jeśli ktoś przebrnął przez moje wypociny, to gratuluję i dziękuję. Teraz czas na minimum konkretów.
Po tym, jak moje scirocco zostało zniszczone, miotałem się przez dłuższą chwilę. Nie wiedziałem, czy remontować samochód, czy może kupić następny. Zaliczyłem też małą wpadkę, kupując śmieszne wozidełko (polo 86c), ale okazało się, ze cena 600 zł była adekwatna do stanu i szybko się go pozbyłem.
Znów obejrzałem jedno scirocco, które miało być w stanie "igła". Okazało się, że to raczej zardzewiały gwóźdź, ale przez telefon był super.
Jednocześnie rozmawiałem z Okoniem, użytkownikiem forum, który wystawił swój samochód na sprzedaż. Mieszka dość daleko, dlatego długo wahałem się, czy podjąć się wycieczki, w obawie przed kolejnym "gwoździem" zamiast igły. Jednak desperacja lekka mnie dopadła i postanowiłem zaryzykować. Tym razem opłaciło się. Okoń opisał samochód bardzo dokładnie, nic mnie nie zaskoczyło negatywnie. Poniżej wątek Okonia, który opisywał swój samochód:
http://www.scirocco.pl/phpBB3/viewtopic.php?f=10&t=565
Ja póki co nie wkleję żadnych nowych zdjęć, bo zwyczajnie nic jeszcze przy tym samochodzie nie zrobiłem, przez tę obrzydliwą, przedłużającą się niemiłosiernie zimę. Klocki powoli się zbierają. Czeka już rozebrany i częściowo wyremontowany KR, w trakcie tworzenia jest smoked front, bo ten szeroki grill z passka mi nie leży, na przełożenie czeka zawieszenie z niebieskiego scirocco. Przełożyć zdążyłem tylko fotele.
Jednak cały czas przekonuję się, że scirocco tez potrafi mieć humory. Ten egzemplarz słabo jeździ na benzynie, a nie daj boże jak wskazówka poziomu paliwa zejdzie na rezerwe... Poza tym miał już jakieś humory z hamulcami, z gazem, podświetlenie zegarów działa w całości też tylko wtedy, kiedy ma humor. Mam nadzieję, że po modyfikacjach wiele tych bolączek odejdzie w niepamięć, a ja w końcu poczuję podobną przyjemność z posiadania i jazdy scirocco, jaką czerpałem z poprzedniego egzemplarza.
3.04.2010
Pierwsze zmiany, lampy przód i tył, brewka, grill, zawieszenie. Poniżej zdjęcia, obszerniejszy opis tutaj.
Do aktualizacji .